COŚ WE MNIE PĘKŁO…
Już kilka lat wcześniej, każdy medyk ostrzegał o braku personelu, małej ilości dostępnych ambulansów, o ogromnej ilości niedociągnięć nagromadzonych przez lata.
W ostatnim czasie wielu zastanawiało się, a co w sytuacji gdyby np.: Jadący na sygnale kierowca w kombinezonie miał poważny wypadek? A jeśli ktoś, w tym wypadku poniósł by śmierć? Przecież jazda w tym stroju jest prawie niemożliwa.
Co w sytuacji, gdy karetka czeka pod SOR-em, a pacjent w tym czasie umiera, ponieważ potrzebuje specjalistycznych procedur medycznych, których nie da się wykonać w karetce?
A co gdyby najbliższy ambulans miał 100 km do miejsca wezwania? Ponieważ reszta bliższych zespołów, czeka w kolejce pod szpitalem.
A co, gdyby nie było wolnej karetki do wypadku? zatrzymania krążenia…?
Wiele osób zastanawiało się, co musi się stać, aby się coś zmieniło?
Wiecie co? Każda z wymienionych tu sytuacji, zdarzyła się na prawdę. Niestety, to już nie jest tylko straszenie bez pokrycia. Wiecie co się zmieniło po każdej z tych sytuacji? Absolutnie NIC! Karetek brakuje, bo czekają pod SOR-em albo stoją puste, bo rano po prostu nie ma kto w nie wsiąść.
Pandemia, to niestety nie tylko śmierć na COVID-19, a może i przede wszystkim, nie śmierć na COVID-19.
Jak głośno było o tym, że będzie druga fala? Czy coś się zmieniło? Owszem, są dostępne środki ochrony osobistej. Jako osoba pracująca w ambulansie, to tyle ze zmian, które zauważyłem. Przed pandemią nie było nawet miejsc stojących na SOR-ach i dlatego był problem ich przepełnienia.
Teraz znam miejsca, gdzie SOR-y są PUSTE, a 5 karetek czeka w kolejce, bo nie ma miejsc. Nie ma miejsc = nie ma miejsc izolowanych/ miejsc, gdzie pacjent będzie sam i nie będzie zagrażał innym, ponieważ jest potencjalnie chory na COVID-19.
Mniejszym problem jest oddanie pacjenta, który ma wynik pozytywny od tego, który nie miał testu.Osoba bez wywiadu w kierunku wirusa: brak gorączki, brak kaszlu, brak jakichkolwiek innych objawów, brak kontaktu z kimkolwiek, kto mógłby chorować na COVID-19. Osoba jest w karetce, ponieważ stan się bardzo pogorszył. Wszystkie wizyty na które czekał po około 2 lata zostały odwołane. Leki, które przyjmuje na co dzień się skończyły. Doznał udaru.
Czeka w kolejce na SOR, bo: „Bez testu nie przyjmujemy.” Umiera, taka jest teraz medycyna ratunkowa…
Ostatni dyżur 24h, trzykrotne prawie płaczliwe wołanie dyspozytora: „Kto jest wolny?!” Kto może pojechać do: raz – zatrzymanie krążenia, raz – wypadek komunikacyjny i dwie osoby nieprzytomne, raz – zatrzymanie krążenia u dziecka po zadławieniu.
Do każdej z tych sytuacji najbliższa karetka docierała po około GODZINIE!!! Dostać wyjazd, który czeka w kolejce od 6h stanowi normę. Najczęściej, po przebytej teleporadzie, kazano wezwać zespół ratownictwa medycznego.
Do czego? A chociażby jednorazowym incydencie wymiotów, po zjedzeniu fast food-a, w dniu wczorajszym. Tak w moim rejonie działają POZ. Oprócz tego, że nie przygotowano się na leczenie pacjentów z COVID – 19, totalnie zignorowano pacjentów, z każdym innym schorzeniem. Jak dalej będzie to wszystko wyglądało…?
„…. Klip dedykowany jest wszystkim medykom systemu Państwowe Ratownictwo Medyczne dokładnie w rocznicę pierwszego potwierdzonego przypadku zachorowania na COVID – 19 w Polsce, w podziękowaniu za ich ciężką służbę. Poprzedni rok był trudny dla wszystkich, ale dla nich szczególnie. W utworze, zabieram Was na mój ostatni, nocny dyżur…”
Źródło: Z Wnętrza Karetki
Dodaj komentarz